+1
Igitravel 21 października 2014 19:43
Kiedy wyjeżdżam, nie mam jakiś wielkich oczekiwań tzn. staram się chłonąć dane miejsce takim jakim ono jest. Z jego mieszkańcami, zapachami, dziwnymi zakamarkami, tłokiem, słońcem, hałasem czy ciszą ” że aż boli”. Tak też było z Izraelem.
Jerozolima, niestety zawiodła. Stała się bezwolnym więźniem wielowiekowej historii, z której nie jest w stanie się wyzwolić. Chyba nie pozostaje nic innego, jak tylko pogodzić się z tym i płynąć z prądem tłumu turystów. Aby pobyt okazał się w miarę znośny proponuję nie odwiedzać Jerozolimy w piątek. Nocleg w Izraelu to szaleństwo cenowe. My spaliśmy w The Jerusalem Hostel (cena standardowa, około 350 zł za dwójkę, bez żadnych luksusów)-jedynym plusem (jakże jednak istotnym) było jego położenie, w samym centrum na ulicy Jaffa Road, przy placu Zion. Blisko do Starego Miasta ( jakieś 15 minut pieszo), przystanek tramwajowy tuż obok, knajpki i bary też:) To by było na tyle, jeśli chodzi o jego walory. No, może jeszcze to, że nasz pokój miał mały balkonik z widokiem na główną ulicę, z czego Igorek był bardzo zadowolony.
Betlejem, już teraz wiemy jak tam się dostać:). Samochód- ( jeśli masz wynajęty, wypożyczalnia raczej nie pozwoli na wjazd do Palestyny), zostawiasz go po stronie izraelskiej, przechodzisz przez granicę ( to robi wrażenie- zasieki, wysoki mur, wąskie przejście, które nie wiadomo gdzie prowadzi). Po stronie palestyńskiej czekają na Ciebie już usłużni taksówkarze, więc nie ma problemu z dostaniem się do Betlejem. Płaci się około 30 szekli w jedną stronę ( oczywiście można mniej lub więcej zależy jak uda się wytargować).
Tak jak w Jerozolimie do Grobu Pańskiego, tak i w Betlejem do miejsca narodzin Jezusa w Bazylice Narodzenia Pańskiego czeka się w długiej kolejce. Tutaj bardzo przydaje się mały chłopczyk najlepiej taki, którego jeszcze całkiem łatwo trzymać na rękach ( jest szansa, że ktoś się nad wami zlituje i wpuści innym „szybszym” wejściem). Niestety, nawet tutaj są liczą się znajomości z tutejszym „security guy”.
Tak na prawdę sama przyjemność poznawania Izraela zaczyna się po Jerozolimie i Betlejem…

Starożytne miasto portowe Akka, Wzgórza Golan z winnicami, Tel Awiw ( to już osobna historia- totalnie nas zauroczył z jego starym portem Jaffą, promenadą, szerokimi plażami), starożytna twierdza żydowska Masada, położona na szczycie samotnego płaskowyżu nad Morzem Martwym. Dotarliśmy na sam koniec południowego Izraela do Ejlat, które jest niesamowicie położone- leży w południowej części pustyni Negew, nad zatoką Akaba ( Morze Czerwone), graniczy z egipską wsią Taba i jordańskim miastem portowym Akaba.
Dla tych, którzy planują wyjazd do Izraela:

noclegi- w większości przypadków w schronisku ( przyzwoity pokój dwuosobowy, z łazienką, TV, klimatyzacją, ręcznikami i śniadaniem) to koszt około 300 zł. Izrael ma bardzo dużo schronisk- polecam nowe, klimatyczne schronisko ( z akweduktem w środku!) w Akka.
ceny żywności- niestety, tutaj też nie jest tanio. Jeśli jeść tylko hummus z pitą lub falafel będzie znośnie. Jeśli macie dość i chcecie zjeść np. sałatkę lub makaron to już koszt około 60 zł od osoby ( fakt, porcje są ogromne, wszystko świeże i bardzo smaczne).

paliwo- benzyna 95 około 8 zł; sok jabłkowy 1 litr około 16 zł, woda 9 zł. No wszystko przynajmniej 3-4 razy droższe…:(

drogi- są świetne, choć nie można tego powiedzieć o kierowcach ( nerwowi, nadużywają klaksonu, nie wiadomo dlaczego:).

pogoda w marcu – idealna na zwiedzanie i podróże po Izraelu, na północy jest chłodniej około 20 stopni, na południu jednak już bardzo ciepło- strach pomyśleć, co się dzieje latem…
mieszkańcy- często spotykaliśmy się z osobami, które miały pochodzenie polskie ( cały czas przypominało nam to, jak zawiłe losy doświadczyli ). Bardzo mili, uśmiechnięci, otwarci.

Dodaj Komentarz